Przytłaczająco wielki żyrandol runął z hukiem
na szklaną posadzkę domu snów .
Kryształy rozprysły się po niej ,
jak spłoszone ludzkim chodem szczury .
Mienią się złudnym blaskiem lepszego życia .
Stają się iluzją zaślepionych ich mocą .
Zawieszony wysoko żyrandol
nie był dostrzegalny , a jeśli już to był obiektem
nieosiągalnym .
Teraz wkradł się nie postrzeżenie siejąc zamęt .
Burząc barierę pomiędzy rzeczywistością , a snem .
Stał się mottem wizjonerów .
Czymś lepszym , różniącym się od dotychczasowego życia .
Skaleczony odłamkiem mężczyzna umarł
w nieświadomości swojego końca .